Toskania z dziećmi (cz. 2/3): Siena, San Gimignano, Monteriggioni i via Chiantigiana

Bazą wypadową dla naszego pobytu w Toskanii był camping - dni pluskania się w basenach przeplataliśmy z dniami zwiedzania. Poniższy wpis jest o całodniowej wycieczce, którą zaplanowaliśmy na południe Toskanii.



1. Siena
 

Miasto - kolor. To od kolorytu tego toskańskiego miasta pochodzi nazwa ciepłej czerwono-pomarańczowej barwy z nutą brązu - siena palona. 

Warto po prostu pospacerować po mieście, którego uliczki posłużyły jako sceneria m.in. pościgu Jamesa Bonda w filmie Quantum of Solace. 

Niestety, kolor siena podziwiać można przede wszystkim na głównym placu (Piazza del Campo) o niezwykłym kształcie muszli, bo w bocznych uliczkach budynki są najczęściej tak zniszczone, że ich koloryt jest mocno przybrudzony. 

Najwspanialszym zabytkiem jest katedra, absolutny majstersztyk architektury! O ile już fasada robi niesamowite wrażenie, o tyle prawdziwy skarb mieści się w środku. Katedra budowana była od XII w. przez ponad 2 stulecia, jest pomieszaniem stylu romańskiego z gotyckim, a niektóre kaplice zostały przebudowane w baroku. 

To, czym katedra się wyróżnia spośród innych, jest zakryte przez większą część roku - mianowicie posadzki. To oszałamiające mozaiki przedstawiające różne alegoryczne scenki i postaci. Mieliśmy szczęście, bo właśnie w drugiej połowie sierpnia jest okres, gdy posadzki są odsłonięte, więc zwiedzanie katedry jest w tym czasie szczególnie do polecenia! 

Oczywiście oprócz posadzek całe wnętrze jest przepiękne i niezwykłe, a uwagę zwraca między innymi biblioteka w jednej z bocznych kaplic ze wspaniałym sklepieniem i zgromadzonymi w niej starymi księgami. 

Bilety do katedry kupiliśmy wcześniej online (link do oficjalnej strony), dzięki temu nie staliśmy w kolejce do kasy. Zakupiliśmy bilety rozszerzone (Opa Pass), w ramach których mogliśmy też zwiedzić baptysterium (lato 2023 - częściowo w remoncie), krypty, muzeum diecezjalne i wejść na taras widokowy. 

W Sienie zaparkowaliśmy na piętrowym, wygodnym parkingu (link do lokalizacji) Il Campo (dojazd jest trochę tricky, bo wymaga wjechania do strefy ZTL, jednak wg znaku z zakazu wjazdu wyłączeni są dojeżdżający do parkingu, czyli teoretycznie na tym odcinku do parkingu nie zapłaci się mandatu za przekroczenie znaków ZTL).





2. San Gimignano


Niecałą godzinę jazdy od Sieny znajduje się średniowieczne miasteczko zwane, nieco przesadnie, średniowiecznym Manhattanem. Miano to zyskało dzięki wysokim wieżom (takie średniowieczne "drapacze chmur"), jednak zawiedzie się ten, kto pomyśli, że wyraźnie dominują one nad miasteczkiem - jest ich pięć i prawdę mówiąc nie zrobiły one na nas wielkiego wrażenia, przy niejednym kościele gotyckim bywają wyższe. 

Niemniej miasteczko można sobie odwiedzić, przejść się po starych uliczkach i poczuć średniowieczny klimat, albo chociażby smak lodów, do których na rynku ustawia się gigantyczna kolejka.

Wokół miasteczka jest kilka dużych parkingów, więc znalezienie miejsca do zaparkowania nie jest trudne nawet w szczycie sezonu. Nam udało się wjechać na parking P3 - link do lokalizacji (dla ułatwienia dostania się do miasteczka położonego na wzgórzu zbudowano z niego windę).





3. Monteriggioni


Czasem bywa tak, że coś mniej szumnie reklamowanego robi większe wrażenie i tak właśnie było w naszym przypadku z Monteriggioni, które podobało nam się o wiele bardziej od San Gimignano. Tu naprawdę można poczuć średniowiecze, miasteczko jest jakby bardziej autentyczne, może to ze względu na mniejszą liczbę turystów. 

Montereggioni w całości otoczone jest murami obronnymi, ale nawet jeśli nie decyduje się na ich obchodzenie górą, samo pospacerowanie po uliczkach, chwila w kawiarni na rynku sprawiają, że czuć fajny klimat miasteczka.

Pod miasteczkiem jest ogromny parking - link do lokalizacji.





4. Via Chiantagina (Strada di Chianti)


Z czego słynie toskański region Chianti nie trzeba chyba nikomu tłumaczyć, dlatego też droga wiodąca przez winnice i miasteczka znane z licznych winiarni zyskała sławę atrakcji turystycznej

To jednak kolejny nasz zawód tego dnia - słynne toskańskie widoczki ukazują się tu z rzadka (najczęściej są zasłonięte drzewami przy drodze), a winiarnie są za zamkniętymi bramami posiadłości i dostępne tylko za wcześniejszym umówieniem degustation tour. Tym samym liczne historie w internecie o stoiskach z winami przy drodze czy wręcz kranikach, z których można sobie nalewać wino są jak bajki o żelaznym wilku. Przejechaliśmy się, wstąpiliśmy do miasteczek przy R222, jak Castellina czy Greve in Chianti. Najciekawiej było, gdy nawigacja sprowadziła nas w pewnym momencie na drogę gruntową, poza Via Chiantagina, nieco bardziej na uboczu. 

Komentarze

Copyright © Family Adventures