Izrael z dziećmi (cz. 1/4 ): Morze Martwe, twierdza Masada i farma wielbłądów

9 dni na eksplorowanie Izraela - wydawałoby się, że sporo czasu, ale gdy przystąpiliśmy do szczegółowego planowania, okazało się, że wielu miejsc, które chcielibyśmy umieścić w planie podróży, nie damy rady w niego "upchnąć". Powierzchnia kraju jest mocno "rozciągnięta" w osi północ-południe, dlatego na dojechanie na samo południe (nad Morze Czerwone, np. do Eilatu) nie starczyło nam czasu. Zależało nam jednak na odwiedzeniu kilku flagowych miejsc na południe od Jerozolimy - bardzo chcieliśmy poczuć jak to jest zanurzyć się w ekstremalnie słonej wodzie Morza Martwego, zwiedzić Masadę, a dzieci nie wyjechałyby z Izraela bez przejażdżki na wielbłądzim grzbiecie! Stąd pierwsza część relacji z Izraela to właśnie nasza wyprawa na południe.

Samochód na lotnisku w Tel Aviv mieliśmy wypożyczony już wcześniej online, dlatego po wylądowaniu formalności zajęły nam stosunkowo niewiele czasu i wkrótce wyruszyliśmy na południe. Pierwotnie mieliśmy ambicje poruszania się po Izraelu komunikacją publiczną, ale szybko doszliśmy do wniosku, że nie pozwoli nam to dostać się w te wszystkie miejsca, które zaplanowaliśmy (chociażby ze względu na to, że część naszej wyprawy przypadała na szabat, gdy to komunikacja publiczna w ogóle nie kursuje).

Jadąc z lotniska Ben Gurion w Tel Aviv ustawiliśmy w nawigacji omijanie dróg płatnych, co pozwoliło nam ominąć płatny odcinek drogi nr 6, a różnica w czasie przejazdu była praktycznie żadna, droga bezpłatna równie wygodna.

Im bardziej na południe Izraela, tym bardziej krajobraz stawał się pustynny, a wzdłuż drogi coraz częściej pojawiały się znaki drogowe "uwaga na wielbłądy". Najpiękniejsze krajobrazy zaczęły się mniej więcej od miejscowości Arad, a gdy ukazało się nam w dole drogi na horyzoncie Morze Martwe, wszyscy w samochodzie wydaliśmy głośne "wow". Na szczęście wzdłuż drogi zjazdowej do tej najgłębszej na świecie depresji jest kilka punktów widokowych, naprawdę widoki robią niesamowite wrażenie. 



1. Plaża nad Morzem Martwym


Jadąc z lotniska w Tel Aviv ustawioną mieliśmy, jako pierwszy punkt naszej izraelskiej przygody, plażę nad Morzem Martwym w Ein Bokek (link do Google Maps

Spore parkingi znajdują się przy samej plaży (bezpłatne od godz. 16 w piątki przez cały szabat, poza tym w 2022 r. płatne 6NIS/1h, przy czym parkometry przyjmują tylko bilon i nie wydają reszty). Plaża jest bezpłatna.

Na plaży są przebieralnie i liczne prysznice, co jest bardzo ważne, bo po kąpieli w Morzu Martwym skóra aż się klei od soli. Plaża jest ładnie zaaranżowana, względnie czysta, są ratownicy (choć podobno w Morzu Martwym nie da się utopić), niestety nie ma w tej części Morza Martwego błota na plaży, którym można by się okładać. 

Niezwykły skład wody w tym akwenie czuć już przy pierwszych krokach po wejściu, to niebywałe uczucie, gdy w wodzie można sobie usiąść! Dla dzieci kąpiel jest niezalecana powyżej kilkunastu minut ze względu na możliwość nadmiernego podrażnienia skóry. My mieliśmy dla dzieci okularki pływackie, żeby nie było dramatu gdyby im zasolona woda chlapnęła do oka. Przydałyby się też butki do wody, bo dno jest tak pokryte solą, że aż ostre i nieprzyjemne dla stóp, ale oczywiście bez butów też sobie bez problemu radziliśmy. Generalnie kąpiel była niezwykłą przygodą i pozostawia niesamowite wrażenia, do tego krajobrazy wysokich gór wokół Morza Martwego są tu piękne. 





2. Twierdza Masada


Położona na płaskowyżu Twierdza Masada z jednej strony otoczona jest górzystą Pustynią Judzką, z drugiej zaś depresją, w której usytuowane jest Morze Martwe. Już same więc widoki roztaczające się z tego miejsca są niezwykłe, nie mówiąc o jego historii. 

Najpierw, ok. 37-31 r. p.n.e., na szczycie wzgórza niesławny król Herod wybudował imponujący pałac, wraz z rozbudowanym systemem cystern na wodę, magazynów na żywność i łaźni. Miało być to jego miejsce ucieczki w przypadku, gdyby Jerozolima została zaatakowana - czy to przez wroga z zewnątrz, czy to przez rebeliantów. 
W późniejszym zaś czasie, w latach 73-74 r. n.e., Masada stała się ostatnim miejscem oporu rebeliantów - Zelotów przed Rzymianami. Twierdzy przez rok broniło 1000 Żydów (licząc razem mężczyzn, kobiety i dzieci) przed liczącymi 15 tys. żołnierzy legionami rzymskimi. Rzymianom udało się przebić opór dzielnych obrońców twierdzy dopiero po zbudowaniu rampy, po której wtoczyli swoje maszyny oblężnicze. W twierdzy Rzymianie zastali martwe ciała, bo Żydzi woleli popełnić zbiorowe samobójstwo niż popaść w rzymską niewolę. 

Obecnie Twierdza Masada, w pełni zasadnie zaliczona do światowego dziedzictwa UNESCO, to bardzo duży kompleks ruin - dobrze zachowany jest majestatyczny Pałac Północny z czasów Heroda, a także ruiny innych zabudowań - łaźni, magazynów, Pałac Zachodni, kazamaty, itd. Nam zwiedzanie wszystkiego na górze zajęło niespełna 3 godziny. Oprócz cudów archeologicznych uwagę zwracają też bajkowe widoki na Pustynie Judzka i Morze Martwe.

Na szczyt Masady dostać się można albo od strony wschodniej (od strony Morza Martwego), albo od zachodniej, czyli od strony pustyni (jadąc od miejscowości Arad). Wokół góry nie ma żadnej drogi łączącej te oba dojazdy. 

Najwięcej turystów dociera od strony Morza Martwego. Do wyboru mają oni albo wjazd kolejką linową, albo wspinaczkę tzw. Ścieżką Wężową. Nie jest ona trudna technicznie, natomiast ma spore przewyższenie, bo od tej strony podchodzi się z poziomu Morza Martwego, czyli dużej depresji, stąd wdrapanie się obliczane jest na ok. 1,5h.

My dotarliśmy do Masady od strony zachodniej, gdzie nie ma kolejki linowej na górę, ale podejście jest niewielkie (bo samochodem dojeżdża się już na dużą wysokość). Atrakcyjność tej trasy jest podwójna- po pierwsze droga przez serpentyny gór na pustyni Judzkiej to wspaniałe wrażenia, a po drugie podejście od parkingu na szczyt Masady jest po... rzymskiej rampie (tej, którą legiony rzymskie zbudowały aby wciągnąć katapulty pod obleganą twierdzę). Wejście od parkingu na szczyt zajęło nam 15 minut i jest to droga łatwa technicznie.

Za wejście na teren Masady zapłaciliśmy (2022 r. - 78NIS za naszą czwórkę) przy wjeździe na parking.








Na zdjęciu widać "ścieżkę wężową" - podejście od parkingu od strony Morza Martwego, ponad nią liny kolejki

Ścieżka od strony pustyni Judzkiej



3. Farma wielbłądów na pustyni Negev


Godzinna jazda na wielbłądach to była realizacja jednego z największych marzeń naszego starszego syna. Stąd przed wyjazdem, tworząc plan wyprawy, szukałam farmy wielbłądów w Izraelu i wydawało mi się początkowo, że w tym pustynnym kraju będzie to łatwe do znalezienia, jednak wcale takie nie było. Ostatecznie udało się znaleźć farmę wielbłądów na pustyni Negev (link do map Google

Wielbłądy są tu bardzo ładnie utrzymane, zadbane, a trasa godzinnej wycieczki wiedzie do punktu widokowego, który szczególnie pięknie wyglądał w promieniach chylącego się ku zachodowi słońca (byliśmy na jeździe o godz. 15 i w listopadzie to był bardzo udany wybór pory dnia, bo w środku dnia mogłoby być gorąco, a do tego trafiliśmy dzięki temu właśnie na zachód słońca na pustyni).









4. Nocleg


Ta część Izraela, jak już wspomnieliśmy, jest mało zaludniona, więc znalezienie zakwaterowania i to takiego, aby było dobrym punktem wypadowym do zwiedzania okolicy, nie jest oczywiste. Kusiło zakwaterowanie w jednym z hoteli nad samym Morzem Martwym, ale ze względu na bardzo wysokie tam ceny, zdecydowaliśmy się na wynajem mieszkanka w miejscowości Arad. Położona po środku pustyni miejscowość jest niezwykłą mieszanką ludnościową i kulturową - trudno powiedzieć, czy więcej jest tu nowoprzybyłych Żydów rosyjskojęzycznych, czy tradycyjnie ubranych i żyjących Hasydów. W każdym razie w sklepach zaraz obok hummusów i szabatowych chałek leżą kiszone ogórki i inne produkty eksportowane z Rosji i krajów Europy Środkowo-Wschodniej.

Komentarze

Copyright © Family Adventures