Alpy austriackie (Salzburgerland) z dziećmi latem (cz. 5/7): Grossglockner Hochalpenstrasse

Grossglockner to najwyższy szczyt w Austrii, otoczony wieloma innymi trzytysięcznikami. Hochalpenstrasse to inaczej trasa wysokoalpejska. Co zatem znaczy połączenie tych wyrazów? Mnóstwo bajkowych, wręcz pocztówkowych widoków i przygodę ze sporą dawką dreszczyku emocji!





Grossglockner Hochalpenstrasse to trasa wysokoalpejska pomiędzy dwoma krajami związkowymi Austrii - Ziemią Salzburską i Karyntią. Wjeżdża się samochodem na wysokość sporo większą niż polskie Rysy. W wielu źródłach określana jako najpiękniejsza w Austrii trasa po wysokich górach.

Dlatego do przejechania nią trzeba koniecznie "upolować" dzień z jak najlepszą, możliwie bezchmurną pogodą, aby móc realnie skorzystać z tego, co jazda tą trasą oferuje - cudowne krajobrazy i widoki. Ponadto, warto wjechać na nią jak najwcześniej rano (w lipcu i sierpniu jest otwarta już od godz. 5.30 rano), bo często z upływem dnia pojawia się więcej chmur, a poza tym jest coraz większy ruch na trasie. Poza tym to atrakcja praktycznie na cały dzień, więc warto mieć dużo czasu na spokojną jazdę i liczne przystanki.

Wjazd na trasę jest płatny (2022 r.: 38 Euro/ samochód osobowy), przy czym z Salzburgerlandkarte atrakcja jest bezpłatna (tyle, że w ramach karty należy wybrać, czy chce się skorzystać właśnie z bezpłatnego wjazdu na tą trasę, czy z bezpłatnej karty Salzburgkarte - czyli jednodniowej karty, z którą bezpłatnie korzysta się z muzeów i komunikacji w mieście Salzburg).

Grossglockner Hochalpenstrasse jest zamknięta od listopada do początku maja (dokładne otwarcie jest zależne od warunków atmosferycznych, należy sprawdzać na stronie internetowej). 

Bramki od strony Salzburgerland znajdują się w tym miejscu: link 

Gdy wybieraliśmy się na trasę, nie mogłam zrozumieć i wyczytać z mapy czy trasa jest "przelotowa", to znaczy wjeżdża się na nią z jednej strony a wyjeżdża z drugiej, czy też gdzieś się ona kończy. Po przejechaniu nią spieszę z wyjaśnieniem: na trasę są dwa alternatywne wjazdy - jeden, od strony Salzburgerland, oznaczony powyżej linkiem, drugi znajduje się od strony Karyntii (wydaje się, że tu: link). Przy czym to nie jest tak, że jedzie się od jednych bramek do drugich, bo bramki wjazdowe od strony Karyntii są nieco na uboczu głównej trasy, samochody od strony Karyntii wjeżdżają, dołączają do głównej trasy w pewnym jej miejscu. Tak więc, jadąc od strony Salzburgerland dojeżdża się, po ok. 50km, po prostu do końca trasy, jakim jest wielki, kilkupoziomowy parking i potem zawraca, aby wrócić do bramek od strony Ziemi Salzburskiej i tam wyjechać z trasy.

Jakie są warunki technicznej trasy? Z jednej strony trzeba podkreślić, że trasa nie jest łatwa, bo, licząc w obydwie strony, pokonuje się 100km praktycznie cały czas po ostrych serpentynach górskich. Z drugiej strony, wielki szacunek należy się drogowcom austriackim za utrzymywanie trasy w perfekcyjnym stanie. Trasa jest relatywnie szeroka (spokojnie mijają się samochody jadące w przeciwnych kierunkach), jest mnóstwo zatoczek postojowych (na zdjęcia czy na odpoczynek). W wielu miejscach zbudowane zostały spore parkingi, miejsca odpoczynku, toalety, restauracje, zatoczki z tablicami edukacyjnymi (o faunie i florze alpejskiej, skałach itp.), kilka muzeów (szczególnie znakomite jest to w Alpine Naturhaus - nowoczesne interaktywne muzeum bardzo ciekawe i dla dorosłych, i dla dzieci), a na Franz Josef Hohe (czyli na końcówce trasy) jest wielopoziomowy parking (bezpłatny). Szosa nie ma jednak pobocza, więc wyprzedzanie licznych rowerzystów, albo wyprzedzanie samochodów przez super licznych motocyklistów, bywa trudne. Tak więc o ile stan techniczny drogi minimalizuje zagrożenia, o tyle największe pochodzą od samych jej użytkowników. Trzeba powiedzieć otwarcie, że to nie jest droga dla każdego kierowcy, jest ona wymagająca umiejętności jazdy po górach i wyobraźni. Problem jest też z niektórymi motocyklistami, którzy urządzają sobie ewidentnie rajdy na tej trasie i momentami ich slalom między osobówkami bywa niebezpieczny.





Jedynym trudniejszym odcinkiem trasy jest jej 2-kilometrowa odnoga na Edelweissspitze (czyli na najwyższy punkt trasy), bo tam zostawiono drogę w jej pierwotnym stanie (brukowana i wąska na tyle, że samochody się z trudem mijają, na szczęście jest trochę zatoczek). Sugerujemy odbicie z głównej trasy na Edelweissspitze popołudniu, bo wtedy jest już na niej mniejszy ruch niż przed południem, a właśnie z uwagi na trudności w mijaniu się samochodów - im mniej pojazdów, tym łatwiej dojechać na szczyt.  



Widoki z całej Grossglockner Hochalpenstrasse są niesamowicie piękne. Jedyne, co nas zawiodło, to tzw. zejście do lodowca Pasterze z Franz Josef Hohe. Głównym walorem tego zejścia jest żywa lekcja geografii o tym, jak szybko topnieją lodowce - po drodze w dół mija się tabliczki ze wskazaniem w którym roku lodowiec sięgał jeszcze do danego miejsca. Obecnie do lodowca już się nie da praktycznie dojść. Zeszliśmy do samego jeziora polodowcowego i kawał drogi przeszliśmy wzdłuż niego, ale napotykani turyści wracający od strony lodowca uświadomili nam, że aby dojść do brzegu lodowca trzeba by wędrować jeszcze ponad godzinę dość trudnym szlakiem (między innymi przez rzekę), a tak w ogóle, to wejście na sam lodowiec jest zabronione, więc poprzestaliśmy na podziwianiu go z wciąż sporej odległości. Szczególnie przestrzegamy przed kolejką szynową rzekomo zwożącą do lodowca - do lodowca to ona zwoziła w 1965 r., obecnie dowozi jedynie mniej więcej do połowy szlaku w dół do jeziora polodowcowego, więc naszym zdaniem nie ma za bardzo sensu. Tak czy inaczej widok z tego punktu postoju / końcówki trasy na szczyt Grossglockner jest niezapomniany.



Po wyjechaniu z trasy, tuż przy bramkach od strony Salzburgerland, znajduje się niewielkie zoo. Wstęp jest tu bezpłatny z Salzburgerlandkarte. Chcieliśmy już wracać do domu, zmęczeni całodzienną jazdą po serpentynach, ale dzieci bardzo nalegały, aby wstąpić jeszcze do Wild- und Erlebnispark Ferleiten. Ostatecznie bardzo się cieszyliśmy, że się zgodziliśmy, bo spacer wśród zwierząt i zieleni jakoś tak dobrze na nas wpłynął uspokajająco. Zoo może nie jest duże, ale jest sporo ciekawych zwierząt i dużo różnych tablic edukacyjnych zrobionych pod kątem dzieci, a co więcej do zoo przylega bardzo duży plac zabaw, więc, gdyby nie zbliżający się już wieczór, moglibyśmy tam spędzić kilka godzin. 



Komentarze

Copyright © Family Adventures