Urokliwe miasteczka i zabytki Beskidu Sądeckiego - lista zakamarków nie do pominięcia
Beskid Sądecki to region, w którym można powędrować niewątpliwie malowniczymi szlakami, ale także mnóstwo urokliwych uzdrowiskowych miejscowości, oraz miasteczek, w których mieszczą się perełki architektury. Oto zestawienie najciekawszych miejsc, które szkoda byłoby pominąć, odwiedzając ten rejon z dziećmi!
1. Krynica Zdrój
W naszych rodzinnych zbiorach znajduje się przedwojenne zdjęcie pradziadka Adasia i Julka, zrobione na deptaku w Krynicy Zdrój, gdy to udał się "do wód". Wszak pierwsze wzmianki o uzdrowiskowych właściwościach krynickich wód datowane są na XVIII wiek, a przez stulecia Krynica stała się jednym z najbardziej znanych, jak i najmodniejszych uzdrowisk w Polsce. Wzdłuż deptaku, ale też i na innych uliczkach, odnaleźć można wiele zabytkowych budynków z pięknymi fasadami.
Do tego Krynica rozbrzmiewa muzyką operową i operetkową. I to nie tylko w okolicach sierpnia, gdy w Krynicy co roku organizowany jest Festiwal im. Jana Kiepury, który rozkwitł przez dziesięciolecia pod dyrekcją Bogusława Kaczyńskiego, a po jego śmierci tradycja nadal jest utrzymywana i corocznie koncertów słucha na żywo około 60 tysięcy osób. Jeżeli wybieracie się do Krynicy w lecie, sprawdźcie, czy przypadkiem nie trafiacie na Festiwal, może uda się Wam z dziećmi posłuchać walców Straussa granych przez najwybitniejszych muzyków i orkiestry w Muszli Koncertowej, tudzież fragmentów Księżniczki Czardasza czy Wesołej Wdówki w niepowtarzalnej scenerii i atmosferze plenerowych koncertów! Lecz muzyka niesie się po krynickim deptaku nie tylko przez tydzień trwania Festiwalu im. Jana Kiepury - również na co dzień można posłuchać jej przy fontannie, znajdującej się u początku deptaku. Szczególnie wieczorem, gdy tym mini-koncertom towarzyszą efekty świetlne, ma to swój magiczny klimat, którym nasi chłopcy byli zachwyceni!
Być w Krynicy i nie spróbować wód mineralnych to trochę tak, jakby być w Paryżu i nie zobaczyć Wieży Eiffla. Tak nam się przynajmniej wydawało, byliśmy jednak nieco zawiedzeni, gdy po wejściu do Pijalni Wód zorientowaliśmy się, że nie ma już w niej kraników, z których samemu można sobie degustować różne rodzaje wody mineralnej (a jest ich w Krynicy wiele - Jan, Zuber, Słotwinka, Józef, itd.), lecz przy kasie płaci się za to, aby pracownik podał kubeczek z wodą, albo wodę zabutelkowaną. Cena jest jednak tak skalkulowana, że zdecydowanie opłaca się wybrać wodę w plastikowej butelce. I jakoś tak to nie pasowało nam to do wyobrażeń o Krynicy - zamiast bowiem kuracjuszy sączących wodę z eleganckich kubeczków niemal wszyscy chodzą z plastikowymi flaszkami i popijają wodę z gwinta...
Podczas naszego pobytu (ostatni tydzień sierpnia) niestety nie mogliśmy też doświadczyć uroków krynickiego deptaka, bo trwały właśnie przygotowania do corocznego forum gospodarczego i deptak cały pozastawiany był barierkami i budowanymi właśnie blaszakami, w których w kolejnym tygodniu miały odbywać się posiedzenia uczestników forum. A swoją drogą to bez sensu, że w ten sposób jest to forum organizowane, bo przez to również jego uczestnicy nie mogą nacieszyć się pięknem architektury centrum Krynicy, które skutecznie pozasłaniane jest przez wielkie namioty.
Będąc w Krynicy obowiązkowo trzeba jeszcze skorzystać z kolejki na Górę Parkową. Wjazd na mierzącą 742 m n.p.m. Górę Parkową znajduje się w samym centrum Krynicy, dojście do stacji dolnej kolejki mieści się nieopodal fontanny muzycznej u początku deptaka. Określana technicznie jako kolejka linowo-terenowa wjeżdża na szczyt Góry po szynach, godziny jej kursowania można sprawdzić na stronie internetowej: link. Ze szczytu podziwiać można panoramę otaczających Krynicę gór, a dzieci skorzystać mogą z różnego rodzaju atrakcji, jak ślizgawki, zjeżdżalnie pontonowe, itp. (są to atrakcje płatne). Z powrotem na dół oczywiście dostać się można zjeżdżając kolejką, ale zachęcamy do spaceru. Wyznaczone są nawet szlaki, ale kierując się zasadą "wszystkie drogi w dół prowadzą do celu" swobodnie zejdziecie z powrotem na deptak alejkami, które wiodą z Góry Parkowej przez położony na jej stokach Park Zdrojowy. Po drodze czeka kilka dodatkowych atrakcji, jak stawy czy zabytkowe altanki.
Z myślą o dzieciach jeszcze stworzono w Krynicy Muzeum Zabawek (ul. Piłsudskiego 2), którego nie zdążyliśmy już sami przetestować, ale znajomi z dziećmi zachwalali to miejsce, jako godne odwiedzenia (strona internetowa).
Na wiele rzeczy można czasu nie znaleźć, ale na lody czas jest zawsze! Właściwe miejsce na lody w Krynicy wskaże Wam długa kolejka, ustawiająca się do małego punkciku "Śnieżynki" przy ul. Piłsudskiego 5!
Oczywiście, oprócz wymienionych powyżej miejsc i atrakcji, będąc w Krynicy warto się wybrać na szlak na (lub z) Jaworzyny Krynickiej, o którym pisaliśmy tu: link, a także zobaczyć Krynicę i okolice z góry, z wieży widokowej wraz z pierwszą w Polsce ścieżką w koronach drzew, co zrelacjonowaliśmy tu: link.
W Muszynie trafiliśmy na wielkie roboty budowlane. Były one na takim etapie, że park zdrojowy kompletnie nie istniał, był totalnie zaorany w ramach rewitalizacji. Wyobrażamy sobie, że póki co "Tu na razie jest ściernisko, ale będzie San Francisco" i parafrazując piosenkę Golec uOrkiestra - już niedługo będzie tam przepiękny park zdrojowy w wydaniu XXI wieku.
Odwiedziliśmy więc Ogrody Sensoryczne, które gotowe i otwarte już są. Ogrody Sensoryczne mieszczą się na wzgórzu, z malowniczym widokiem na okolicę. Aby do nich dotrzeć, wpisaliśmy w gps w samochodzie adres Sanatorium Korona w Muszynie (ul. Mściwujewskiego 2) i był to bardzo dobry pomysł na dotarcie tam, bo kawałek dalej za parkingiem, gdzie zostawiliśmy auto, uliczka stawała się już nieprzejezdna, płynnie przechodząc w alejki Ogrodów Sensorycznych.
Ogrody Sensoryczne to bardzo ładne zagospodarowanie wzgórza. Domyślamy się, że gdy zakończone zostaną prace nad remontem parku zdrojowego, będzie można przechodzić z Ogrodów do Parku i tym samym stanie się to duży kompleks spacerowo-wypoczynkowy. Póki co Ogrody Sensoryczne jakoś szczególnie naszym dzieciom nie przypadły do gustu. Może to dlatego, że był to bardzo upalny dzień, a roślinność w Ogrodach jest jeszcze niska, nie ma praktycznie drzew dających cień i wytchnienie od gorąca? W każdym razie tablice w Ogrodach podpowiadają na jakie zmysły ma oddziaływać dana część ogrodu, jakie okazy flory możemy tu powąchać, zobaczyć, itp. W Ogrodach znajduje się ponadto bardzo ładne oczko wodne, a także wieża widokowa, z której panorama jest jeszcze bardziej spektakularna, niż z leżących u jej podnóża Ogrodów. Niewątpliwie warto tu zajrzeć, chociażby dla tych widoków, zieleni i ciszy, jaka panuje w Ogrodach, a miło, że jest to atrakcja bezpłatna.
Wygląda na to, że Muszyna jest miastem ogrodów, bo znajduje się w jej obrębie jeszcze jeden taki kompleks - Ogrody Biblijne.
Ogrody Biblijne znajdują się pod adresem ul. Kościelna 4. Aby zaparkować na rozległym parkingu należy skręcić za kościołem w uliczkę o niezidentyfikowanej nazwie, prowadzącą do cmentarzy. Parking znajduje się po prawej stronie, zaraz za świątynią. Ogrody Biblijne, tak jak i Sensoryczne, są bezpłatne, jednak nie są otwarte non stop. Co prawda dostępne są do zwiedzania przez cały rok, ale z wyłączeniem poniedziałków, zaś czynne są od wtorku do niedzieli w godz. 10-18, a w weekendy 9-18. Ponoć o pełnych godzinach, poza niedzielami, dostępny jest przewodnik po Ogrodach, jednak my zwiedzaliśmy sobie je samodzielnie i bardzo nam to własne tempo z dziećmi odpowiadało. Ogrody te o wiele bardziej spodobały się nam niż Sensoryczne. Dla dzieci nie są one co prawda łatwe w odbiorze, bowiem dominuje tu symbolika - poszczególne sceny biblijne i postaci są przedstawione w formie, która wymaga domyślania się. Ale jak się okazało, to właśnie spodobało się Adasiowi, który znakomicie bawił się odgadując jakie fragmenty Pisma Świętego przedstawiają kolejne rzeźby czy roślinne instalacje. Julek, który jeszcze był na to za mały, chodził sobie i z zadowoleniem snuł sobie jakąś własną zabawę ze znanym tylko sobie scenariuszem, do którego wyraźnie bardzo przydawały mu się stojące w ogrodzie figury zwierząt, łodzi, itp. Podsumowując, to była zaskakująco udana wizyta z dziećmi!
W Tyliczu znajdują się dwie piękne zabytkowe świątynie. Pierwsza z nich mieści się przy samym rynku - na przeciwko nowego kościoła jest zabytkowy, stary kościółek, którego wnętrze jednak nie jest łatwo zobaczyć. Jest to pochodzący aż z początków XVII w. Kościół św. Apostołów Piotra i Pawła, będący na szlaku Architektury Drewnianej. Teoretycznie jego wnętrze zwiedzać można popołudniami, przed godz. 18, ale de facto drzwi były o tej porze zamknięte. Do wnętrza dostaliśmy się tylko dzięki uporowi Adasia, który dostrzegł w oddali księdza, pobiegł po niego prosząc o otwarcie, ksiądz poszukał proboszcza i ostatecznie, po długim testowaniu różnych kluczy, proboszcz wpuścił nas na chwilę, abyśmy zerknęli do środka. Swoją drogą taki zasnuty zapadającą ciemnością kościółek o przepięknych zdobieniach robił niesamowite wrażenie.
Drugim zabytkiem Tylicza jest dawna, XVIII wieczna Cerkiew św. Kosmy i Damiana, która została przetransformowana w kościół rzymskokatolicki. Zabytek ten mieści się przy cmentarzu, jakiś kilometr od rynku. Jego zwiedzanie jest również ograniczone do ściśle określonych na tabliczce przy wejściu godzin, ale faktycznie gdy w tym czasie podjechaliśmy, można było wejść do środka.
Sam chyba podtytuł brzmi tajemniczo i zachęcająco! Mofety to takie otwory w ziemi, z których wydobywają się z jej wnętrza gazy, zawierające przede wszystkim dwutlenek węgla - dlatego też inna nazwa mofet to dychawki. Jeśli otwór wypełniony jest wodą, to robi się z tego bulgotka, bo przedzierający się przez wodę gaz tworzy na jej powierzchni efekt bulgotania. Szukając lokalizacji mofet i bulgotków zorientowaliśmy się, że jest ich w Beskidzie Sądeckim kilka, my udaliśmy się do "bulgotek i dychawek" położonych na terenie wioski wypoczynkowej "Domki w Lesie" pod adresem ul. Wolności 1, Tylicz. Miejsce to nie znajduje się w samym miasteczku Tylicz, lecz już poza zabudową miejską. Mieści się tam wygodny, bezpłatny parking, na którym zostawiwszy samochód przeszliśmy oznaczoną ścieżką przez lasek do bulgotek. Wrażenie niesamowite. Oczywiście nie należy za długo wdychać oparów, bo to przecież dwutlenek węgla, ale zobaczyć coś takiego z dziećmi po prostu trzeba.
To tak piękna widokowo droga, że postanowiliśmy wyróżnić ją na liście. Jechaliśmy na trasie Krynica Zdrój - Piwniczna Zdrój, głównym celem była pijalnia wód w Piwnicznej (już niejednokrotnie pisaliśmy, że chłopcy lubią pijalnie wód, ciekawi są jakie wody, o jakim smaku zastaną w różnych uzdrowiskach). Jednak już owa trasa mogłaby być celem samym w sobie, bo w pogodny dzień ma niesamowity urok. Po drodze mija się też "miasto duchów", jakim jest Żegiestów (aż zaintrygowało nas i potem sprawdziliśmy, że niegdyś piękny kurort i uzdrowisko podupadło, nie może doczekać się remontów mimo nowych właścicieli i obecnie opustoszałe budynki wyglądają nieco jak z filmów grozy!).
A cel, czyli Pijalnia Wód w Piwnicznej, był nieco przygnębiający, bo pijalnia znajduje się w parku zdrojowym tak zaniedbanym, że aż smutno na to patrzeć. Niemniej woda mineralna miała swoją moc, uff, aż ciężko było wypić! A jak już się do Piwnicznej dojedzie, to warto zajrzeć na chwilę na rynek tego miasteczka, na jego środku znajduje się bowiem zabytkowa, piękna studnia.
Pamiętacie ze szkoły lekturę "Rogaś z Doliny Roztoki"? Otóż jelonek Rogaś hasał sobie niegdyś właśnie po Dolinie Roztoki, gdzie przy połączeniu potoków Mała Roztoka i Wielka Roztoka znajduje się wypoczynkowa miejscowość Rytro. Nad Rytrem góruje zaś zamczysko, a właściwie bardzo dobrze utrzymane ruiny średniowiecznego, pochodzącego z XIII - XIV w. zamku. Zamek ten zdobyć można podążając do niego szlakiem - albo drogą asfaltową (którą częściowo, do pewnej wysokości, można też pokonać samochodem), albo ścieżką przez las. Aby dotrzeć do tego szlaku, trzeba znaleźć w Rytrze mostek nad Popradem, a dalej iść asfaltówką (lub, podobno, można też skrótem przez las - zaraz za mostkiem ścieżką w prawo). Spacer nie powinien zająć dłużej niż 45 minut, z małymi dziećmi może godzinę. Na dziedziniec zamku można wejść, wdrapać się na podest na pięterku, generalnie dla małych miłośników tajemniczych ruin zamkowych to fajny cel wycieczki, który zachęcić może do wysiłku pokonania szlaku do niego wiodącego.
Lubimy dobry, "prawdziwy" miód i dlatego zamawiamy go do domu ze sprawdzonej, znanej pasieki - Pasieki Barć. Skoro zaś byliśmy na wakacje w pobliżu Barci, to bardzo chcieliśmy poznać się osobiście z pszczołami ten miód wytwarzającymi. Faktycznie, pszczoły mają się tam znakomicie, a wokół jest mnóstwo przyrody, dzięki której mogą wytwarzać nie tylko nasz ulubiony miód spadziowy, ale też i wiele, wiele innych odmian. Ba, żyją bardzo ekologicznie, nawet nie mają zasięgu telefonii komórkowej.
Pasieka Barć jest warta odwiedzenia nie tylko po to, aby osobiście podziękować pszczołom za pyszny miód, ale to też "kultowa", zabytkowa pasieka, której obejrzenie urasta do miana zwiedzania. Tylko bowiem spójrzcie na zdjęciach, jak piękne ule, będące dziełami sztuki, można tam podziwiać. Dzieci zapewne zafascynuje ponadto oglądanie pszczół za szybką i wyszukiwanie wśród nich królowej - taka instalacja znajduje się w sklepiku na terenie pasieki. Aktualne godziny otwarcia pasieki sprawdzić można na jej stronie internetowej: link.
Podczas naszego pobytu (ostatni tydzień sierpnia) niestety nie mogliśmy też doświadczyć uroków krynickiego deptaka, bo trwały właśnie przygotowania do corocznego forum gospodarczego i deptak cały pozastawiany był barierkami i budowanymi właśnie blaszakami, w których w kolejnym tygodniu miały odbywać się posiedzenia uczestników forum. A swoją drogą to bez sensu, że w ten sposób jest to forum organizowane, bo przez to również jego uczestnicy nie mogą nacieszyć się pięknem architektury centrum Krynicy, które skutecznie pozasłaniane jest przez wielkie namioty.
Będąc w Krynicy obowiązkowo trzeba jeszcze skorzystać z kolejki na Górę Parkową. Wjazd na mierzącą 742 m n.p.m. Górę Parkową znajduje się w samym centrum Krynicy, dojście do stacji dolnej kolejki mieści się nieopodal fontanny muzycznej u początku deptaka. Określana technicznie jako kolejka linowo-terenowa wjeżdża na szczyt Góry po szynach, godziny jej kursowania można sprawdzić na stronie internetowej: link. Ze szczytu podziwiać można panoramę otaczających Krynicę gór, a dzieci skorzystać mogą z różnego rodzaju atrakcji, jak ślizgawki, zjeżdżalnie pontonowe, itp. (są to atrakcje płatne). Z powrotem na dół oczywiście dostać się można zjeżdżając kolejką, ale zachęcamy do spaceru. Wyznaczone są nawet szlaki, ale kierując się zasadą "wszystkie drogi w dół prowadzą do celu" swobodnie zejdziecie z powrotem na deptak alejkami, które wiodą z Góry Parkowej przez położony na jej stokach Park Zdrojowy. Po drodze czeka kilka dodatkowych atrakcji, jak stawy czy zabytkowe altanki.
Z myślą o dzieciach jeszcze stworzono w Krynicy Muzeum Zabawek (ul. Piłsudskiego 2), którego nie zdążyliśmy już sami przetestować, ale znajomi z dziećmi zachwalali to miejsce, jako godne odwiedzenia (strona internetowa).
Na wiele rzeczy można czasu nie znaleźć, ale na lody czas jest zawsze! Właściwe miejsce na lody w Krynicy wskaże Wam długa kolejka, ustawiająca się do małego punkciku "Śnieżynki" przy ul. Piłsudskiego 5!
Oczywiście, oprócz wymienionych powyżej miejsc i atrakcji, będąc w Krynicy warto się wybrać na szlak na (lub z) Jaworzyny Krynickiej, o którym pisaliśmy tu: link, a także zobaczyć Krynicę i okolice z góry, z wieży widokowej wraz z pierwszą w Polsce ścieżką w koronach drzew, co zrelacjonowaliśmy tu: link.
2. Muszyna
W Muszynie trafiliśmy na wielkie roboty budowlane. Były one na takim etapie, że park zdrojowy kompletnie nie istniał, był totalnie zaorany w ramach rewitalizacji. Wyobrażamy sobie, że póki co "Tu na razie jest ściernisko, ale będzie San Francisco" i parafrazując piosenkę Golec uOrkiestra - już niedługo będzie tam przepiękny park zdrojowy w wydaniu XXI wieku.
Odwiedziliśmy więc Ogrody Sensoryczne, które gotowe i otwarte już są. Ogrody Sensoryczne mieszczą się na wzgórzu, z malowniczym widokiem na okolicę. Aby do nich dotrzeć, wpisaliśmy w gps w samochodzie adres Sanatorium Korona w Muszynie (ul. Mściwujewskiego 2) i był to bardzo dobry pomysł na dotarcie tam, bo kawałek dalej za parkingiem, gdzie zostawiliśmy auto, uliczka stawała się już nieprzejezdna, płynnie przechodząc w alejki Ogrodów Sensorycznych.
Ogrody Sensoryczne to bardzo ładne zagospodarowanie wzgórza. Domyślamy się, że gdy zakończone zostaną prace nad remontem parku zdrojowego, będzie można przechodzić z Ogrodów do Parku i tym samym stanie się to duży kompleks spacerowo-wypoczynkowy. Póki co Ogrody Sensoryczne jakoś szczególnie naszym dzieciom nie przypadły do gustu. Może to dlatego, że był to bardzo upalny dzień, a roślinność w Ogrodach jest jeszcze niska, nie ma praktycznie drzew dających cień i wytchnienie od gorąca? W każdym razie tablice w Ogrodach podpowiadają na jakie zmysły ma oddziaływać dana część ogrodu, jakie okazy flory możemy tu powąchać, zobaczyć, itp. W Ogrodach znajduje się ponadto bardzo ładne oczko wodne, a także wieża widokowa, z której panorama jest jeszcze bardziej spektakularna, niż z leżących u jej podnóża Ogrodów. Niewątpliwie warto tu zajrzeć, chociażby dla tych widoków, zieleni i ciszy, jaka panuje w Ogrodach, a miło, że jest to atrakcja bezpłatna.
Wygląda na to, że Muszyna jest miastem ogrodów, bo znajduje się w jej obrębie jeszcze jeden taki kompleks - Ogrody Biblijne.
Ogrody Biblijne znajdują się pod adresem ul. Kościelna 4. Aby zaparkować na rozległym parkingu należy skręcić za kościołem w uliczkę o niezidentyfikowanej nazwie, prowadzącą do cmentarzy. Parking znajduje się po prawej stronie, zaraz za świątynią. Ogrody Biblijne, tak jak i Sensoryczne, są bezpłatne, jednak nie są otwarte non stop. Co prawda dostępne są do zwiedzania przez cały rok, ale z wyłączeniem poniedziałków, zaś czynne są od wtorku do niedzieli w godz. 10-18, a w weekendy 9-18. Ponoć o pełnych godzinach, poza niedzielami, dostępny jest przewodnik po Ogrodach, jednak my zwiedzaliśmy sobie je samodzielnie i bardzo nam to własne tempo z dziećmi odpowiadało. Ogrody te o wiele bardziej spodobały się nam niż Sensoryczne. Dla dzieci nie są one co prawda łatwe w odbiorze, bowiem dominuje tu symbolika - poszczególne sceny biblijne i postaci są przedstawione w formie, która wymaga domyślania się. Ale jak się okazało, to właśnie spodobało się Adasiowi, który znakomicie bawił się odgadując jakie fragmenty Pisma Świętego przedstawiają kolejne rzeźby czy roślinne instalacje. Julek, który jeszcze był na to za mały, chodził sobie i z zadowoleniem snuł sobie jakąś własną zabawę ze znanym tylko sobie scenariuszem, do którego wyraźnie bardzo przydawały mu się stojące w ogrodzie figury zwierząt, łodzi, itp. Podsumowując, to była zaskakująco udana wizyta z dziećmi!
3. Tylicz
W Tyliczu znajdują się dwie piękne zabytkowe świątynie. Pierwsza z nich mieści się przy samym rynku - na przeciwko nowego kościoła jest zabytkowy, stary kościółek, którego wnętrze jednak nie jest łatwo zobaczyć. Jest to pochodzący aż z początków XVII w. Kościół św. Apostołów Piotra i Pawła, będący na szlaku Architektury Drewnianej. Teoretycznie jego wnętrze zwiedzać można popołudniami, przed godz. 18, ale de facto drzwi były o tej porze zamknięte. Do wnętrza dostaliśmy się tylko dzięki uporowi Adasia, który dostrzegł w oddali księdza, pobiegł po niego prosząc o otwarcie, ksiądz poszukał proboszcza i ostatecznie, po długim testowaniu różnych kluczy, proboszcz wpuścił nas na chwilę, abyśmy zerknęli do środka. Swoją drogą taki zasnuty zapadającą ciemnością kościółek o przepięknych zdobieniach robił niesamowite wrażenie.
Drugim zabytkiem Tylicza jest dawna, XVIII wieczna Cerkiew św. Kosmy i Damiana, która została przetransformowana w kościół rzymskokatolicki. Zabytek ten mieści się przy cmentarzu, jakiś kilometr od rynku. Jego zwiedzanie jest również ograniczone do ściśle określonych na tabliczce przy wejściu godzin, ale faktycznie gdy w tym czasie podjechaliśmy, można było wejść do środka.
4. Mofety i bulgotki
Sam chyba podtytuł brzmi tajemniczo i zachęcająco! Mofety to takie otwory w ziemi, z których wydobywają się z jej wnętrza gazy, zawierające przede wszystkim dwutlenek węgla - dlatego też inna nazwa mofet to dychawki. Jeśli otwór wypełniony jest wodą, to robi się z tego bulgotka, bo przedzierający się przez wodę gaz tworzy na jej powierzchni efekt bulgotania. Szukając lokalizacji mofet i bulgotków zorientowaliśmy się, że jest ich w Beskidzie Sądeckim kilka, my udaliśmy się do "bulgotek i dychawek" położonych na terenie wioski wypoczynkowej "Domki w Lesie" pod adresem ul. Wolności 1, Tylicz. Miejsce to nie znajduje się w samym miasteczku Tylicz, lecz już poza zabudową miejską. Mieści się tam wygodny, bezpłatny parking, na którym zostawiwszy samochód przeszliśmy oznaczoną ścieżką przez lasek do bulgotek. Wrażenie niesamowite. Oczywiście nie należy za długo wdychać oparów, bo to przecież dwutlenek węgla, ale zobaczyć coś takiego z dziećmi po prostu trzeba.
5. Droga samochodowa nad Popradem do Piwnicznej-Zdrój
To tak piękna widokowo droga, że postanowiliśmy wyróżnić ją na liście. Jechaliśmy na trasie Krynica Zdrój - Piwniczna Zdrój, głównym celem była pijalnia wód w Piwnicznej (już niejednokrotnie pisaliśmy, że chłopcy lubią pijalnie wód, ciekawi są jakie wody, o jakim smaku zastaną w różnych uzdrowiskach). Jednak już owa trasa mogłaby być celem samym w sobie, bo w pogodny dzień ma niesamowity urok. Po drodze mija się też "miasto duchów", jakim jest Żegiestów (aż zaintrygowało nas i potem sprawdziliśmy, że niegdyś piękny kurort i uzdrowisko podupadło, nie może doczekać się remontów mimo nowych właścicieli i obecnie opustoszałe budynki wyglądają nieco jak z filmów grozy!).
A cel, czyli Pijalnia Wód w Piwnicznej, był nieco przygnębiający, bo pijalnia znajduje się w parku zdrojowym tak zaniedbanym, że aż smutno na to patrzeć. Niemniej woda mineralna miała swoją moc, uff, aż ciężko było wypić! A jak już się do Piwnicznej dojedzie, to warto zajrzeć na chwilę na rynek tego miasteczka, na jego środku znajduje się bowiem zabytkowa, piękna studnia.
6. Zamek w Rytrze
Pamiętacie ze szkoły lekturę "Rogaś z Doliny Roztoki"? Otóż jelonek Rogaś hasał sobie niegdyś właśnie po Dolinie Roztoki, gdzie przy połączeniu potoków Mała Roztoka i Wielka Roztoka znajduje się wypoczynkowa miejscowość Rytro. Nad Rytrem góruje zaś zamczysko, a właściwie bardzo dobrze utrzymane ruiny średniowiecznego, pochodzącego z XIII - XIV w. zamku. Zamek ten zdobyć można podążając do niego szlakiem - albo drogą asfaltową (którą częściowo, do pewnej wysokości, można też pokonać samochodem), albo ścieżką przez las. Aby dotrzeć do tego szlaku, trzeba znaleźć w Rytrze mostek nad Popradem, a dalej iść asfaltówką (lub, podobno, można też skrótem przez las - zaraz za mostkiem ścieżką w prawo). Spacer nie powinien zająć dłużej niż 45 minut, z małymi dziećmi może godzinę. Na dziedziniec zamku można wejść, wdrapać się na podest na pięterku, generalnie dla małych miłośników tajemniczych ruin zamkowych to fajny cel wycieczki, który zachęcić może do wysiłku pokonania szlaku do niego wiodącego.
7. Pasieka Barć w Kamiannej
Lubimy dobry, "prawdziwy" miód i dlatego zamawiamy go do domu ze sprawdzonej, znanej pasieki - Pasieki Barć. Skoro zaś byliśmy na wakacje w pobliżu Barci, to bardzo chcieliśmy poznać się osobiście z pszczołami ten miód wytwarzającymi. Faktycznie, pszczoły mają się tam znakomicie, a wokół jest mnóstwo przyrody, dzięki której mogą wytwarzać nie tylko nasz ulubiony miód spadziowy, ale też i wiele, wiele innych odmian. Ba, żyją bardzo ekologicznie, nawet nie mają zasięgu telefonii komórkowej.
Pasieka Barć jest warta odwiedzenia nie tylko po to, aby osobiście podziękować pszczołom za pyszny miód, ale to też "kultowa", zabytkowa pasieka, której obejrzenie urasta do miana zwiedzania. Tylko bowiem spójrzcie na zdjęciach, jak piękne ule, będące dziełami sztuki, można tam podziwiać. Dzieci zapewne zafascynuje ponadto oglądanie pszczół za szybką i wyszukiwanie wśród nich królowej - taka instalacja znajduje się w sklepiku na terenie pasieki. Aktualne godziny otwarcia pasieki sprawdzić można na jej stronie internetowej: link.
W nasze wpisy wkładamy dużo pracy, aby były one jak najbardziej praktyczne i użyteczne innym aktywnym rodzinom. Na naszym blogu znajdziecie mnóstwo wpisów - bezpłatnych kompleksowych przewodników po najciekawszych miejscach i atrakcjach w kolejnych regionach Polski i innych krajach, a wszystko pod kątem odkrywania tych miejsc z dziećmi.
Jeśli ten wpis jest dla Was przydatny, jeśli pomogliśmy Wam w organizacji rodzinnej wyprawy, prosimy, odwzajemnijcie się polubieniem nas na fb, tu: link. Was to kliknięcie lajka nic nie kosztuje, za to my dzięki temu widzimy, że nasza pomoc innym w organizacji fajnego rodzinnego czasu ma sens!
Komentarze
Prześlij komentarz