Tatry z dziećmi (cz. 13): Morskie Oko
W zasadzie to mieliśmy zlekceważyć Morskie Oko i nie wybierać się tam z dziećmi. Bo co to za szlak, który prowadzi 10km po asfaltowej szosie? Co to za szlak, po którym idzie się jak dawniej w pochodzie pierwszomajowym? A jednak...
Spójrzmy prawdzie w oczy - trasa od parkingów na Łysej Polanie do Morskiego Oka, wiodąca po asfalcie, jest nudna jak flaki z olejem. Żadnych skałek, po których można by się wspinać, żadnych wyzwań, nawet widoków nie za dużo, bo drzewa w większości je zasłaniają. No, ale tak wiele pięknych miejsc w Tatrach udało się chłopcom pokazać i szkoda byłoby, żeby nie zobaczyli ikony, jaką jest niewątpliwie Morskie Oko.
Jak dotrzeć do szlaku?
W szczycie sezonu letniego zaparkowanie własnym samochodem na parkingach pod drogą na Morskie Oko zależy tylko od tego, jak rano wstaniecie. My byliśmy na miejscu przed godz. 9 i udało nam się zaparkować jeszcze na samym parkingu na Palenicy Białczańskiej. Kierujący ruchem panowie najpierw zapełniają ten parking, potem kierują samochody, aby parkowały wzdłuż asfaltówki prowadzącej do tego parkingu, następnie, gdy wszystko się zapełni, zamykają ten fragment drogi asfaltowej i dbają o równomierne zapełnienie dużego parkingu na Łysej Polanie, a gdy i ten jest już pełen, kierują do Słowaków. Słowacy zaraz za przejściem granicznym na Łysej Polanie również zrobili parkingi i dostosowując się do potrzeb - pobierając opłaty w Euro lub w złotówkach, są otwarci na przyjęcie polskich turystów... aż i tamte parkingi się im zapełnią.
Znakomitą alternatywą jest oczywiście dojechanie tu busikiem. Niezależnie od zapełnienia parkingów, dowożą one turystów pod same kasy biletowe TPN. Jedyny szkopuł jest taki, że aby wsiąść do takiego busiku, musicie stawić się w okolice Dworca PKP w Zakopanem, skąd ruszają. Tam bowiem większość tych busików zapełnia się po dach i szansa na to, że dopchacie się do takiego busiku gdzieś na jego trasie, jest niewielka.
Czego się spodziewać na szlaku?
Jak już wspomnieliśmy, trasa (bo trudno to nazwać szlakiem) nad Morskie Oko, wiedzie po szerokiej, asfaltowej drodze. W kilku miejscach skorzystać można z oznaczonych skrótów przez las, jednak większość trasy to najnormalniejsza w świecie "ulica". Idąc żmudnie po tej asfaltówce,, uzbrajając się w cierpliwość na niezliczone pytania "daleko jeszcze?" dociera się do schroniska. Morskie Oko, nawet mimo tłumów turystów, jest przepięknym miejscem. W słońcu, z widokiem na otaczające go wysokie szczyty górskie, z mieniącą się błękitem i zielenią tonią jeziora, Morskie Oko całkowicie zauroczyło Adasia i Julka!
Gdy tylko doszliśmy do Morskiego Oka, nie zatrzymując się przy schronisku, ruszyliśmy na wycieczkę wokół stawu. Spacer taki zajmie Wam nie więcej niż 40 minut, przy czym warto skorzystać z jednej z kamienistych "plaż" wokół stawu, na których możecie odpocząć w ciszy i spokoju nieporównywalnym z tym, co się dzieje na kamienistym zejściu do stawu przy samym schronisku.
No i wreszcie nie ma asfaltu, są głazy, kamienista ścieżka, już tylko do pełni szczęścia brakuje wspinania się po skałkach! Nie ma z tym tutaj problemu, bo na złaknionych takich jeszcze wrażeń czeka odbicie od szlaku wokół Morskiego Oka - szlak do Czarnego Stawu pod Rysami. Na to ambitne podejście zdecydował się Julek z Tatą, Adaś postanowił nacieszyć się widokami z niższej wysokości, pozostając z Mamą nad samym Morskim Okiem.
Julek sam o sobie mówi, że jest człowiekiem o nieskończoności energii i... prawdę gada! Szlak do Czarnego Stawu pod Rysami to ostre podejście po skalnym szlaku, które przyprawi o niezłe zasapanie się niejednego dorosłego. Nic dziwnego, że Julek, zważywszy na tempo, z jakim tam wchodził, oraz towarzyszący temu nieustający uśmiech na twarzy, dostał brawa od otaczających go innych turystów! Na ambitnych młodych taterników, którzy dotrą do Czarnego Stawu, czekają zapierające dech w piersiach widoki na Morskie Oko, widoczne tam niemal z lotu ptaka, a także magiczna aura parującego w gorący dzień stawu wysoko położonego wśród skał.
Nikt z nas nie spodziewał się jeszcze jednego wydarzenia - spotkania z najprawdziwszym w świecie... jeleniem! Trudno co prawda o nim powiedzieć, że jest całkowicie dziki, bo wygląda na to, że to leśne zwierzę tak bardzo nauczyło się korzystać z dobrodziejstw zawartości plecaków licznych tu turystów, że można powiedzieć, iż jest to "udomowiony" jeleń, będący tu ponoć stałym, codziennym bywalcem!
Najpierw jelenia spotkaliśmy na ścieżce wokół Morskiego Oka. Stał sobie w kosodrzewinie tuż obok szlaku, szokując tym, że zupełnie nie bał się przechodzących obok tłumów. Po tym, jak przystanęliśmy na dłużej, aby podziwiać go, z jego imponującym porożem, ruszyliśmy dalej. Uszliśmy spory kawałek i postanowiliśmy skorzystać ze sporej kamiennej "plaży" nad stawem, aby zjeść kanapki w spokoju, zamiast w tłumie kłębiącym się przy samym schronisku. Siedliśmy więc sobie na kamieniach, tyłem do ścieżki, podziwiając widok na toń stawu zaczęliśmy zajadać nasze zapasy, aż tu nagle... z otwartego plecaka "coś" wyciągnęło nam torebkę z oscypkami! Ba, w błyskawicznym tempie dobrało się do jej zawartości i tylko plastikową torebeczkę udało mu się z pyska wyszarpać! Odskoczyliśmy na bok, jedynie udało nam się złapać plecaki, aby nie podlegały dalszej eksploracji w poszukiwaniu jedzenia, za to jeleń zajął się naszymi bluzami, na których siedzieliśmy na kamieniach - szarpał je przez chwilę zębami upewniając się, czy tam nie chowamy jakiś smakołyków. Później zajął się tak jakby pozowaniem do selfie, robionych przez licznych turystów, którzy niemal rzucili się do niego, aby zapozować do zdjęć, a my w tym czasie szybko usunęliśmy się z tego miejsca! Uff, ależ to była przygoda...
Zarówno piękno szlaku wokół Morskiego Oka, jak i spotkanie oko w oko z "dzikiem zwierzem", wszystko to sprawiło, że Adaś z Julkiem uważają tę wycieczkę za chyba równie niesamowitą i świetną, jak szlak z Kasprowego Wierchu przez Dolinę Gąsienicową.
Zubożeni przez jelenia o pokaźną porcję oscypków, udaliśmy się na pomidorówkę do schroniska nad Morskim Okiem, a następnie zeszliśmy po asfaltowej drodze na sam dół do samochodu na parkingu na Palenicy Białczańskiej.
W nasze wpisy wkładamy dużo pracy, aby były one jak najbardziej praktyczne i użyteczne innym aktywnym rodzinom. Na naszym blogu znajdziecie mnóstwo wpisów - bezpłatnych kompleksowych przewodników po najciekawszych miejscach i atrakcjach w kolejnych regionach Polski i innych krajach, a wszystko pod kątem odkrywania tych miejsc z dziećmi.
Jeśli ten wpis jest dla Was przydatny, jeśli pomogliśmy Wam w organizacji rodzinnej wyprawy, prosimy, odwzajemnijcie się polubieniem nas na fb, tu: link. Was to kliknięcie lajka nic nie kosztuje, za to my dzięki temu widzimy, że nasza pomoc innym w organizacji fajnego rodzinnego czasu ma sens!
Widok na Morskie Oko z Czarnego Stawu pod Rysami |
Szlak do Morskiego Oka |
Wodogrzmoty Mickiewicza |
Komentarze
Prześlij komentarz